Urządzenie, o rozmiarach maszyny do pisania, mieści się na biurku razem z monitorem komputera i klawiaturą. D–100 może znaleźć zastosowanie wszędzie tam, gdzie bezpośrednio lub poprzez urządzenie końcowe (terminal) istnieje łączność z komputerem. Zapisanie informacji na papierze ułatwia sprawdzanie i korygowanie obliczeń wykonywanych przez inżyniera, umożliwia sporządzenie historii choroby pacjenta itp.
Drukarka D–100 jest najmłodszą siostrą produkowaną w Błoniu drukarek komputerowych D–200 i D–180.
— Są to różne unowocześnione odmiany tej samej serii tzw. drukarek mozaikowych — wyjaśnia inż. Tadeusz Dziewulski, główny konstruktor w ZMP "Mera–Błonie". — Każdy znak na papierowej taśmie składa się z pojedynczych punktów. Każdy z takich punktów, to uderzenie poprzez taśmę nasączoną tuszem, jednej z dziewięciu igieł umieszczonych w głowicy drukującej i poruszanych za pomocą elektromagnesu. Litery lub cyfry drukowane są szeregowo.
Przed drukarką D–200, w latach siedemdziesiątych „Mera–Błonie” wykorzystywała francuską licencję na budowę drukarki komputerowej DZM–180. Obecnie najnowsza konstrukcja, czyli D–100 nie ma już nic wspólnego z licencyjnymi rozwiązaniami swojego pierwowzoru.
Błońska „dętka” pozwala na uniknięcie ślęczenia z kartką papieru i długopisem przed migocącym ekranem monitora komputerowego. Umożliwia również wykonywanie rysunków, wykresów i tabel.
WIĘCEJ OZNACZA TANIEJ
Grupa krajowych właścicieli drukarek D–100 jest jeszcze niewielka. W zestawieniu z ceną domowego mikrokomputera, drukarka jest „względnie tania”. Jeśli ktoś powiedział „a” stać go na kupno „b”, co nie oznacza, że zrobi to łatwo, bez czekania, udowadniania po co i komu potrzebny jest ten luksus. Jednak dla szkoły, której np. podarowano kilka komputerów, kupno drukarki oznacza niebagatelny wydatek 150–180 tysięcy złotych.
Czas jednak biegnie naprzód, być może doczekamy się niższych cen. Mikrokomputery profe jonalne i domowe są produkowane w krajach RWPG już od kilku lat. W Zabrzu powstają „Meritum I” i „Meritum II”. W Błoniu, oprócz drukarki montuje się w ciągu roku kilkaset mikrokomputerów „Mera–100 M”. Wkrótce ma być ich więcej. Błońskie zakłady przystąpiły również do spółki krajowych przedsiębiorstw zgrupowanych pod szyldem „Mikrokomputery”. Już w tym roku spółka zacznie montować pierwszą serię kilkuset polskich mikrokomputerów „Mazovia”.
— Będzie to sprzęt, o klasie porównywalnej do komputerów osobistych wytwarzanych przez amerykański koncern IBM — zapewnia inż. T. Dziewulski. — Rozwój produkcji różnych typów polskich mikrokomputerów stwarza krajowy popyt na naszą drukarkę. Planujemy więc, by w przyszłości produkować rocznie przynajmniej 50 tysięcy drukarek D–100. Taka ilość powinna nasycić rynek.
Dzisiaj wybór, czy D–100 trafia na rynek krajowy czy zagraniczny, rozstrzyga cena sprzedaży, która musi pokryć wciąż jeszcze wysokie koszty wytwarzania. Być może eksport nie zagłodzi krajowego rynku. Drukarka jest integralną częścią systemu komputerowego, tak jak kolumny głośnikowe są częścią zespołu odtwarzającego muzykę z płyty lub taśmy magnetofonowej. Oczywiście można się bawić bez głośników, ale wtedy impreza staje się już bardzo kameralna.
CO GŁOWA, TO GŁOWICA
W listopadzie ub.r. dwunastokilogramowa drukarka D–100 znalazła się na Światowej Wystawie Osiągnięć Młodych Wynalazców w Płowdiw. Zalety techniczne, lekkość i estetyczna obudowa spowodowały, że została obwołana jednym ze szlagierów bułgarskiej ekspozycji.
Drukarka D–100 podobnie jak jej starsze rodzeństwo, potrafi zapełnić papier pochyłym drukiem, zna różne kroje pisma i różne alfabety z arabskim włącznie. Wiele rozwiązań konstrukcyjnych w jej budowie chronią polskie patenty. Ich autorzy to ludzie młodzi. Właśnie dlatego błońska „dętka” trafiła na wystawę w Bułgarii.
— Po ukończeniu Wydziału Mechaniki Precyzyjnej Politechniki Warszawskiej, kilka lat temu znalazłem się w grupie ośmiu osób, które miały skonstruować drukarkę D–200 — wspomina inż. Krzysztof Jeziorski, konstruktor w ZMP „Mera–Błonie” — Zacząłem od nauki, poznałem dokładnie zasadę działania drukarki komputerowej. Potem był upór, uzgadnianie szczegółów, wykonanie rysunków i wreszcie finał.
Tempo prac i ich wynik zachęciły dyrekcję firmy do powierzenia młodemu inżynierowi kierowania pracami trzyosobowego zespołu, który miał skonstruować model głowicy drukarki D–100. Głowica drukująca licencyjnej drukarki DZM–180, ważącej 45 kilogramów była za duża dla planowanej zaledwie 12–kilogramowej D–100. Po roku została wykonana pierwsza seria drukarek z nowymi głowicami.
NOWE I UNOWOCZEŚNIANE
Jednocześnie z tworzeniem głowicy drukującej, inne zespoły inżynierów, techników i robotników opracowały pozostałe szczegóły konstrukcyjne D–100. Podobną technikę modernizowania produkowanego wyrobu w Błoniu stosowano już wcześniej, podczas unowocześniania drukarek wierszowych.
Drukarki mozaikowe D–100 w małych partiach docierają już do RFN, Francji i Anglii. Większość trafi do odbiorców w krajach socjalistycznych.
Błoński sukces ma wielu ojców. Mówią z dumą o ukryciu pod obudową drukarki mozaikowej nowinek technicznych będących odpowiedzią na rozwiązania narzucone światu przez firmy japońskie.
Inżynier Krzysztof Jeziorski: – W dalszym ciągu zmierzamy do tego, by konstrukcja urządzenia była maksymalnie prosta w wykonaniu. W drukarce D–100 znajduje się już np. uproszczony mechanizm przesuwający wstęgę papieru. W stosunku do poprzedniego modelu ograniczyliśmy zużycie energii elektrycznej.
Marek Tkaczyk, technolog: — Obecną, blaszaną obudowę drukarki D–100 chcemy zastąpić obudową z tworzyw plastycznych. Na razie wykonujemy próby. Być może wkrótce cena dostępnych w kraju specjalnych tworzyw będzie niższa, niż cena blachy. Sporządzenie plastykowej obudowy obniży więc koszt drukarki i skróci czas jej montowania.
Konstruktorzy z „Mery” obiecują, że za trzy lub cztery lata drukarka D–100 będzie tańsza. Może będą już wówczas bardziej dostępne i tańsze polskie mikrokomputery? Dzisiaj „dętka” zawiera bardzo drogie, w porównaniu do cen światowych, polskie podzespoły elektroniczne. Stąd też w 85 proc. produkcja „Mery–Błonie” wędruje poza granice Polski.
Wojciech Gładyskowski