!!!!!!! Czy maszyna może myśleć czytelnia Try2emu

Czy maszyna może myśleć

Rozmowa z Andrzejem Gogolewskim, lat 33, inżynierem elektronikiem, absolwentem Politechniki Warszawskiej, twórcą układu sterowania najnowszego polskiego robota RIMP-900, wiceprezesem Młodzieżowej Akademii Umiejętności.

BAJTEK: — Czy maszyna może myśleć?

— Andrzej Gogolewski: — Jestem zwolennikiem poglądu, że inteligencja nie jest cechą wyłącznie ludzką. Choć dzisiaj jest to dla nas jeszcze nieosiągalne myślę, że uda się poznać i zrozumieć procesy myślowe. Gdy zaś je poznamy i zrozumiemy będziemy mogli przekazać je naszym tworom, czyli maszynom. Oczywiście nie muszą być to maszyny w dzisiejszym sensie tego słowa, mogą np. być zbudowane z substancji organicznych. Człowiek jest na tyle ciekawy świata, że będzie dążył do tego, aby zostać stwórcą. A co z tego wyniknie, trudno powiedzieć. — Nie potrafimy jeszcze zdefiniować w ogóle pojęcia „inteligencja”, a jednak dążymy przecież już dziś do stworzenia jej sztucznego odpowiednika. Na jakim etapie jesteśmy? Czy tradycyjna elektronika nie stanie wkrótce przed barierą nie do sforsowania?

— Nie chciałbym prorokować co zwycięży — komputery organiczne, czy nieorganiczne. Obecnie próbuje się na świecie skonstruować komputer V generacji, będzie on miał dwie podstawowe cechy: równoległe przetwarzanie informacji i możliwość porozumiewania się przy pomocy języka naturalnego.

Fala eksperymentów z elastycznymi liniami produkcyjnymi i fabrykami bez ludzi doprowadziła do tego, że niemal wszystkie prace manipulacyjne zostały już przez automaty opanowane. Mogą one przeprowadzać nawet dość precyzyjny montaż. Natomiast do tej pory nie udało się nam zautomatyzować fazy prac projektowych, koncepcyjnych, choć i tu posługujemy się komputerami jako narzędziami. Sam proces twórczy nie został przyspieszony. Np. pisanie programów na komputer trwa mniej więcej tak długo, jak przed laty. Dlatego też oprogramowanie pozostaje w tyle za sprzętem. Gra idzie zatem o wysoką stawkę. Ten, komu uda się zautomatyzować procesy myślowe zyska od razu ogromną przewagę nad konkurentami, ponieważ będzie miał sprzężenie dodatnie w sprzęcie.

— Tak się dzieje w przypadku konstruowania komputerów.

— Istotnie. Chociażby mikroprocesory 32-bitowe nie są projektowane przez człowieka, lecz przez komputer przy pomocy ludzi. Kto ma zatem lepszy sprzęt i oprogramowanie dziś, może zapewnić sobie pierwszeństwo również na przyszłość.

Maszyny zaczynają także zastępować człowieka w procesie podejmowania decyzji. Jest to czasem użyteczne, czasem, jak w przypadku zbrojeń, groźne.

— Wróćmy jednak do komputerów V generacji. Czym będą się one różnić od dotychczas produkowanych pod względem architektury wewnętrznej?

— Jak wspomniałem komputer V generacji pracować będzie na zasadzie równoległego przetwarzania informacji. Trudno nam sobie nawet wyobrazić, jak będzie to wyglądało. Dotychczas, nawet w przypadku sprzętu wieloprocesorowego jest zawsze jeden nadrzędny procesor, który dzieli zadania. W przypadku komputera V generacji będziemy mieli sieć procesorów i potok danych z działaniami, które należy wykonać, płynący swobodnie przez tę sieć.

— Samo oprogramowanie będzie chyba zupełnie inne.

— Oczywiście. O ile wspomniane sieci procesorów już powstają, to oprogramowanie ich jest zabójcze.

Człowiek — w pewnym sensie — działa również na zasadzie równoległej. Prowadząc rozmowę jesteśmy w dalszym ciągu podatni na inne bodźce.

Równolegle do prac nad tworzeniem sieci mikroprocesorowych przeprowadza się doświadczenia z komputerami optycznymi. Tradycyjny komputer składa się de facto z tranzystorów. Układy małej czy też wielkiej skali integracji oznaczają jedynie upakowanie tych tranzystorów w jednej małej strukturze. Natomiast tranzystor optyczny, który został już skonstruowany działa jak bramka logiczna.

— Na razie jednak prace nad komputerami optycznymi należą do bocznego nurtu?

— Prace przyszłościowe bez względu na to na jak długo są obliczone powinny przynosić także efekty, nazwijmy to, etapowe. Nawet Japończycy, którzy postawili sobie za cel zbudowanie komputera V generacji też postawili sobie pewne cele cząstkowe. Sieć procesorów z pewnością powstanie szybciej niż komputer optyczny. Natomiast prowadzone są także prace nad komputerem biologicznym, czyli nad stworzeniem komórki, która wykorzystywałaby reakcje biochemiczne. Na ile są one zaawansowane? Nie wiadomo. Jeszcze dwa, trzy lata temu sporo się o tym pisało, dziś panuje cisza. To może oznaczać, że prace są bardzo bliskie celu. Dzieje się tak zresztą niemal z większością nowych rzeczy. Pisze się o nich, dopóki wydają się niemal niemożliwe do zrobienia, potem zapada cisza i wreszcie okazuje się, że to coś zostało już skonstruowane i działa.

— Wiadomo już o jaką konstrukcję z grubsza chodzi. A jak wygląda sprawa z komunikacją w języku naturalnym?

— Zakłada się, że wszystkie dotychczasowe konstrukcje zabrnęły trochę w ślepą uliczkę chociaż, moim zdaniem, znajomość języków programowania jest coraz bardziej powszechna.

— Ale jest ich coraz więcej i są one coraz mniej do siebie podobne.

— Jeśli chcemy nauczyć kogoś programowania powinniśmy abstrahować w ogóle od języka. Sprawa najważniejsza, to poznanie systemu myślenia algorytmicznego. Bardzo często wiemy, że trzeba coś zrobić, ale odpowiedź na pytanie od czego zacząć sprawia kłopoty. Konstruowanie algorytmów pomaga logicznie myśleć. Natomiast samo programowanie jest faktycznie czymś nienaturalnym. Nawet tzw. „myszki” czy też pióra świetlne są też nienaturalne. Dlatego dążymy do sytuacji, w której moglibyśmy opowiedzieć o problemie i otrzymać jego rozwiązanie. A to okazuje się bardzo trudnym zadaniem.

Rzecz nie jest nawet w samym rozumieniu słów, w pewnym stopniu to już opanowaliśmy. Powstały już translatory języków pracujące całkiem nieźle, tyle że w ograniczonym zakresie tematycznym. Jednak samo usłyszenie i zdekodowanie języka to jeszcze za mało. Usłyszane słowa trzeba jeszcze odnieść do rzeczywistości. Gdy rozmawiamy, rozumiemy się także dlatego, że dysponujemy podobną wiedzą i doświadczeniem. Mamy także podobne reguły wnioskowania. Dlatego, aby komputer nas zrozumiał powinniśmy przekazać mu prawie całą naszą wiedzę, stworzyć olbrzymią bazę danych, a także reguły wnioskowania. Jesteśmy dopiero na początku tej drogi. Obecnie potrafimy budować tzw. systemy ekspertów. Są to maszyny, które gromadzą wiedzę z danej dziedziny. Mogą one właśnie podejmować decyzje w przypadku awarii. Jest również wiele decyzji, które człowiek podejmuje niejako intuicyjnie, nie wiedząc dlaczego. I takie przypadki również podaje się komputerowi. Takie systemy powstały do dziś np. do stawiania diagnoz medycznych.

— Także do sterowania procesami produkcyjnymi?

— Wiemy, że na świecie stosuje się roboty przemysłowe i nie jest to żadną sensacją. Natomiast to, co pozwala nam mówić o kolejnej rewolucji przemysłowej to wprowadzenie tzw. elastycznych systemów produkcyjnych.

Wyobraźmy sobie kilka automatów wieloczynnościowych, przy nich roboty połączone siecią transporterów i wózków samojezdnych. Obraz ten uzupełnia magazyn również sterowany automatycznie. Wtedy możemy powiedzieć, że mamy do czynienia z elastycznym systemem produkcyjnym. Może się on w zasadzie obejść bez ludzi. Takie systemy pracują już w kilku zakładach. Dochodzi nawet do tego, że zautomatyzowane wózki akumulatorowe po wyczerpaniu baterii same zjeżdżają do warsztatu, gdzie roboty wymieniają im zużyte akumulatory. Jeżeli natomiast chcemy zmienić np. profil produkcji zakładu, to nie musimy nic przezbrajać. Przejście na nową produkcję wymaga jedynie przeprogramowania poszczególnych urządzeń i połączeń między nimi. Od tego już jeden krok do fabryki bez ludzi, tworu zamkniętego, żyjącego własnym życiem. Człowiek przekazuje jedynie informację o tym, co chciałby dostać na wyjściu i jakie podzespoły i materiały są do dyspozycji, a sam proces produkcyjny jest już optymalizowany przez system, który można określić jako duży system ekspertów.

— Jakie są zatem bariery powodujące, że dotychczas nie wprowadzało się na większą skalę takich zakładów?

— Dwie — ekonomiczna i społeczna. Osiągamy kolejny skok wydajności pracy i powstaje pytanie, co zrobić z tymi ludźmi, którzy przestają być zakładom potrzebni. Ten problem widać już na Zachodzie i powszechna jest świadomość, że musi on być rozwiązany.

Nauka o sztucznej inteligencji nie jest bynajmniej młoda. Jak dotąd nie udało się jednak odpowiedzieć na podstawowe pytanie: czy jesteśmy w ogóle w stanie poznać ludzki umysł? Być może człowiek nie może stanąć niejako obok siebie, po to, by przyjrzeć się obiektywnie swojej świadomości umysłowi, tak jak np. centymetrem nie sposób zmierzyć centymetr. Zachodzi tylko pytanie, czy jest to w ogóle potrzebne. Wszak koło również nie występuje w przyrodzie, a człowiekowi udało się przy jego zastosowaniu rozwiązać problem poruszania się. Może więc i sztuczna inteligencja nie będzie powielać przyrody.

Rozmawiał

Grzegorz Onichimowski