Szukam MaLa

Zgodnie z obietnicą bodajże kwietniową;) kolejny numer Bajtka został zreduksowany, nawet w miarę zgodnie kalendarzowo - bo na tapetę trafił numer czerwcowy. Co tam więc ciekawego, po zgoła 36 latach można znaleźć w tym numerze? Okładka - niestety nie znalazłem autora, tego dość interesującego mariażu komputeryzacji i stylu malarskiego Arcimboldo. A szkoda, nie jak nie wiadomo czy to wybryk jednostkowy, który pewnie jest gdzieś w nieprzeglądniętych numerach "Byte". W sumie szkoda. Bajtek Redux 6-1987 Okładka, przed i po. Drugą ciekawostką jest tablica znaków dla ATARI - fajna, na wypasie - ale coś tam nie zadziałalo i końcówka tabeli jest całkowicie nieczytelna. Spodziewałem się, że to kwestia skanu, jednak oryginał też chorował na poniższą wadę. Duddie dorzucił brakującą » więcej

MaLa jest frontendem dla Mame, jednak dzięki wtyczkom, można go skonfigurować dla innych emulatorów. Jest też świetnym rozwiązaniem dla tych, którzy chcieliby zbudować swój własny, domowy cabinet (fliper), pozwala np. w prosty sposób dodawać wodotryski oparte na rozwiązaniach hardwarowych, znanych z salonów rozrywki (migające przyciski i inne wodotryski). Warto zapoznać się z tym frontendem a przedewszystkim z galerią rozwiązań, w jakich MaLA został zastosowany.  

MaLa jest frontendem dla Mame, jednak dzięki wtyczkom, można go skonfigurować dla innych emulatorów. Jest też świetnym rozwiązaniem dla tych, którzy chcieliby zbudować swój własny, domowy cabinet (fliper), pozwala np. w prosty sposób dodawać wodotryski oparte na rozwiązaniach hardwarowych, znanych z salonów rozrywki (migające przyciski i inne wodotryski). Warto zapoznać się z tym frontendem a przedewszystkim z galerią rozwiązań, w jakich MaLA został zastosowany.  

Nie tak dawno pisałem o francuskim muzem gier komputerowych, które można zwiedzać w Paryżu, gdyby jednak, ktoś pojechał w przeciwnym kierunku a dokładniej do Moskwy, może tam zwiedzić Muzem Maszyn Arcade (Moscow, Malaya Ordinka street, 23/5), gdzie obok gier wideo można podziwiać np. saturator:). Także sam wystrój muzeum odbiega raczej od tego, co można było podziwiać w Paryżu;). Nie ma jednak co narzekać, rosjanie, jak to często bywało za żelazną kurtyną wypracowali swój sposób na rozrywkę i pomimo prostoty konstrukcji zapewne gry cieszyły się tam takim samym powodzeniem, jak najbardziej wypasione flipery na zachodzie. Obszerną blogorelację okraszoną sporą ilością fotek znajdziecie na blogu A dangerous business, warto przynajmniej się przyjrzeć tym, na pierwszy rzut oka, siermiężnym ale » więcej