!!!!!!! POKOLENIA czytelnia Try2emu
Bajtek 11/1986

POKOLENIA

Przewidywanie przyszłości zawsze było obarczone dużym ryzykiem. „Historia ma odtąd szansę być mniej przypadkową, mniej widowiskową i zarazem mniej dramatyczną. Coraz rzadziej pojawiać się będą wielcy zdobywcy, wielcy reformatorzy, wielcy mężowie stanu” — tak pisał w 1899 roku we Francji Emil Faguet w książce „Jaki będzie XX wiek?”. Pisał tak zaledwie na 15 lat przed I wojną światową, na 18 lat przed Rewolucją Październikową, na 40 lat przed najstraszliwszą z wojen...

 A jednak, mimo zniechęcających przykładów, przyszłością zajmować się musimy. Zaniedbanie myślenia o przyszłości wiąże się bowiem wszędzie z konkretną, wymierną ceną strat społecznych i ekonomicznych. Cenę tę w swoim czasie dobrze zresztą w Polsce poznaliśmy.

Żeby wygrać bezwzględną we współczesnym świecie walkę o rozwój przetrwanie, trzeba — jak w szachach — przewidywać na wiele ruchów naprzód. Jaki jednak minimalny horyzont czasowy myślenia o przyszłości powinniśmy przyjąć?

W 1936 roku w wydawnictwie „Trzaski, Everta i Michalskiego” ukazała się w polskim tłumaczeniu pionierska w zakresie naukowego rozpoznania przyszłości książka Ritchie Galdera „Narodziny przyszłości w retorcie uczonych”. Przyszły lord i laureat nagrody im. Kalingi (które to zaszczyty otrzymał za zasługi w popularyzowaniu wiedzy) zaproponował wówczas aby: „określić przyszłość jako świat, z którym będzie miało do czynienia moje pokolenie, biorąc z grubsza — najbliższe trzydziestolecie. Co też uczyni ze światem lub dla niego moja generacja — w ciągu tego okresu?”

I odpowiadał natychmiast: „Wierzę, iż umożliwi wiedzy wykonanie jej zadania — stworzenia naukowej cywilizacji”.

Nie stworzyła.

Wystarczy powiedzieć, że z dwudziestu największych wynalazków okresu powojennego zaledwie jeden, to znaczy magnetowid, został wymuszony przez potrzeby rynku cywilnego. Pozostałe dziewiętnaście wynalazków ma pośrednie lub bezpośrednie zastosowanie wojskowe. Ale to na marginesie.

Przypomniałem tutaj książkę Caldera, aby przyłączyć się do zaproponowanego przez niego „horyzontu pokolenia”. Nie jest to oczywiście horyzont jedyny z możliwych. Ale jego zaletą jest pogodzenie dwóch spojrzeń na przyszłość — społecznego oraz indywidualnego. Rola czynnika pokoleniowego będzie zresztą z roku na rok rosła. Ponad 36 proc. ludności świata nie ukończyło jeszcze 15 lat, a 60 proc. nie ma jeszcze lat 30 — warto o tym pamiętać.

Z tak określonego horyzontu widzenia przyszłości wynika wiele wniosków praktycznych. I to wniosków na dzisiaj:

Po pierwsze — w naszym myśleniu o przyszłości należy przekroczyć wreszcie zaczarowaną barierę roku 2000. Bo co w końcu takiego zdarzy się w noc sylwestrową pomiędzy rokiem 2000 a 2001 (wtedy bowiem dopiero rozpocznie się wiek XXI)? Zmieni się rok, zmieni się wiek, zmieni się tysiąclecie. I jakich magicznych interpretacji by do tego nie dorabiać, to żadnych

nieciągłości rozwoju na pewno wówczas nie będzie. W roku 1000 też zresztą nie było końca świata, mimo że dosyć powszechnie taką możliwość przewidywano!

Po drugie — aby nie płacić ponownie frycowego — myślenie kategoriami przyszłości musi być stale obecne w naszym życiu społecznym. Nie „jakoś to będzie”, nie „aby do jutro”... Widzenie przyszłości w całym jej pokoleniowym horyzoncie jest na dzisiaj absolutną koniecznością!

Po trzecie — warto zdać sobie sprawę, i dotyczy to już bezpośrednio czytelników „Bajtka”, że nie istnieje nic takiego, jak jakaś „obiektywna” przyszłość, która kiedyś przyjdzie, wystarczy tylko usiąść i poczekać na nią. Przyszłość będzie taką, jaką ją swoimi kolejnymi, dzisiejszymi działaniami stworzymy. Wniosek ten pociąga za sobą istotne implikacje. Bo skoro wiemy, że nie uda nam się na nikogo zrzucić odpowiedzialności za naszą przyszłość, to powinniśmy dzisiaj zrobić wszystko, aby stworzyć sobie jak najszersze pole działania za lat 5, 10, 20... I nie mieć potem do nikogo pretensji, gdyby to pole okazało się za małe.

Po czwarte — i to jest wniosek nie tylko dla nastolatków — najopłacalniejszą przyszłościowo formą inwestycji jest inwestowanie w ludzi. Bo konkretne techniki i technologie mogą się zmieniać, mogą pojawić się (i na pewno pojawią) nowe dziedziny wiedzy i produkcji. Ale wszechstronnie wykształcony człowiek nie przeżyje się nigdy. Dlatego popierać będziemy gorąco w „Bajtku” te wszystkie formy działań, które służą popieraniu talentów, pomaganiu ludziom odważnym, nowatorskim, potrafiącym myśleć i działać niekonwencjonalnie. Taki jest główny cel istnienia Młodzieżowej Akademii Umiejętności powołanej z inicjatywy „Sztandaru Młodych”. Taka jest również zasadnicza myśl przewodnia przeboju ostatnich wakacji, czyli zorganizowanych z inicjatywy Biura Urzędu Rady Ministrów ds. Młodzieży cyklu obozów pod hasłem „Awangarda XXI wieku”. Dla tych, którzy wzięli w tych obozach udział, było to unikalna możliwość przedyskutowania wszystkich spraw które ich interesują. Spraw, które ważne są już dziś, a których waga w horyzoncie życia pokolenia będzie stale rosła. W przyszłym roku „Bajtek” postara się zresztą wziąć patronat na jednym z takich obozów!

Po piąte wreszcie — aby wygrać przyszłość niezbędne jest właściwe rozpoznanie dominujących w niej trendów. W wielu sprawach możemy się pomylić, ale na pewno nie grozi nam ryzyko błędu w sprawie informatyki. Od tej sprawy odwrotu nie będzie, choć zapewne komputery naszych dzieci w niczym nie będą przypominać naszych wspaniałych maszyn typu „Spectrum”, „Amstrad” czy „Commodore”. Ale nie martwcie się — w Muzeum Techniki wywalczymy dla tych poczciwców najbardziej honorowe miejsce!

Waldemar Siwiński

 

0