[NES] Battlekid: Fortress

Na łamach retroUSB można zakupić za 30$ kadtridż z produkcją SIVAK GAMES - Battle Kid: Fortress of Peril - ktoś kto ma orginalną konsolkę lub klon (NEX, Yobo, RetroDuo lub FC Twin) gdzieś w domu, powinien wysupłać powyższą kwotę i zakupić ten tytuł - warto. Użytkownikom emulatorów pozostanie dump, który został wrzucony i można go pobrać na rosyjskiej stronie poświęconej emulacji bądź też demo jakie można ściągnąć ze strony SIVAK GAME.

BattleKid jest nawiązaniem do "MegaMana", aczkolwiek autor przyznaję się bardziej do inspiracji I Wanna be the Guy , freewarowej gierki Kayina Nasaki, jak w większości tytułów i tutaj przyjdzie nam ratować świat przed złymi, którzy w dość otwarty sposób szykują się na jego zniszczenie - aby stać się wybawcą ludzkości będziemy musieli pokonać 550 komnat i zmierzyć się z ośmioma bossami. Dzięki specjalnemu kombinezonowi (a jakże), uzbrojony po zęby, będziemy mogli zmierzyć się z tak miłymi przeciwnikami jak uzbrojone ślimaki (wersja winniczek 1.01), czy też plującymi w zastraszającym tempie milutkimi ptaszydłami, o na wpół automatycznych roślinkach już nie wspomnę.

Największym plusem gry jest jej trudność - autor zdecydował się na checkpointy, do których trafiamy przy nawet najmniejszm kontakcie z ekosystemem, które pacyfistycznie nie jest nastawione do naszej postaci, utrata życia, powoduję, że musimy znów się zmierzyć z wiecznie odradzającymi sie przeciwnikami. Na najwyższym poziomie trudności możemy pozbawić się całkowicie moźliwości korzystania z punktów kontrolnych - podnosi to rozgrywkę na poziom wyuzdanego masochizmu. To jeden z tych nielicznych tytułów, w których wybierając "normal" nie będziemy czuć się jak w przedszkolu.

Vox populi