TU MOWI — TWÓJ KIEROWCA

Jack Schneider naci snął pedał przyśpieszenia. Kiedy niebieski Oldsmobil Ciera osiągnął prędkość 90 km/ /godz. zwrócił się do mnie:
— W porządku, teraz ty porozmawiaj sobie z samochodem.

Poczułem się głupio, ale Jack nacisnął przycisk umocowany na kolumnie kierownicy i sterowany głosem układ „Audiocruise" był gotowy do konwersacji. Zwróciłem się do niego „po imieniu":
— Audiocruise!?
— Gotów — zareagował natychmiast,
— Ustal prędkość — zakomenderowałem.
— Gotów do ustalenia prędkości — odpowiedział.
— Ustal prędkość — powtórzyłem ko mendę,
— Ustalam prędkość — potwierdził. Jack zdjął nogę z gazu i samochód potoczył się dalej z tą samą prędkością.
Mo|e zainteresowanie urządzeniem rosło.
Audiocruise znajduje się na pierwszym miejscu wśród urządzeń sterowanych głosem, takich jak zamki do drzwi, klimatyzacja, radio, alarm itp., które mają znaleźć się w samochodzie do roku 1990. Skonstruowanie Audiocruise'a stało się możliwe półtora roku temu, gdy naukowcy z General Instrument Corporation (GIC) zastosowali w dotychczas testowanym urządzeniu nowy elektroniczny „drobiazg" o symbolu SP 1000, który pozwala komputerowi na syntetyzowanie głosu. W produkowanym już seryjnie przez Dana Corporation urządzeniu zastosowanie SP 1000 pozwala przełożyć polecenie wydane głosem na jednoczesne ustawienie przesłony w gażniku i doprowadzenie tym samym żąda nej ilości mieszanki do cylindrów.
Kiedy przywykłem już do pogawędki z „elektronicznym kierowcą", zacząłem sprawdzać inne jego możliwości.
Żeby zwiększyć prędkość, wydałem polecenie:
— Przyśpiesz!
Samochód w ciągu 5 sekund przyśpieszył do prędkości 100 km/godz.
— Zwolnij!
W przeciągu kolejnych 5 sekund „elektroniczny kierowca" ustalił prędkość na poprzednim poziomie.
Każde naciśnięcie hamulca wyłącza układ. W takim przypadku chcąc powrócić do poprzedniej prędkości należy wydać komendę:
— Wróć do ustalonej prędkości! Prędkość można również zwiększyć naciskaiąc pedał przyśpieszenia, lecz po zdjęciu nogi z gazu urządzenie przywraca poprzednio ustaloną.
Chwilami Audiocruise byt trochę „uparty" ujawniając dużą jeszcze niedoskonałość w rozpoznawaniu głosu. W pewnym momencie cztery razy musiałem powtórzyć komendę, nim zareagował na mój głos.
— To dlatego, że zmieniłeś ton swojego głosu — wyjaśnił Jack, „ojciec chrzestny" nowego urządzenia.
Cud nie polega tu bowiem na inteligencji elektronicznego gadżetu, lecz na prostym dopasowaniu widma.
Przed włączeniem Audiocruise musiał być tak „wytrenowany" aby zareagował na mój głos. Po naciśnięciu guzika „TRAINING" poniżei mikrofonu (patrz rys.) poprosił mnie, abym powtórzył kilkakrotnie treść standardowych poleceń „ustal prędkość", „wróć do ustalonej prędkości", „przyśpiesz", „zwolnij", „przejmij kontrolę", „nie", i „Audiocruise". Polecenia zakodowane w postaci sygnałów elektrycznych przesyłane są z mikrofonu zamocowanego na kolumnie kierownicy do SP 1000. Każde ze słów pozostawia swój „ślad częstotliwości" inaczej zwany informacją widmową.
Po przetworzeniu sygnałów analogowych na cyfrowe SP 1000 koduje te in formacje jako swój wzorzec. Przy uruchomieniu Audiocruisa i wydawaniu po leceń SP 1000 wychwytuje częstotliwości inne niż hałas uliczny. Gdy „usłyszana" informacja nałoży się na widmowy wzorzec głosu, SP 1000 uruchamia mikroprocesor i układ zaczyna działać.
Problemy z rozpoznaniem moiego głosu wynikły z niedostatecznego nałożenia się (dopasowania) widm. Schneider wyjaśnił mi, że urządzenie tym lepiej rozpoznaje głos, im częściej się go używa. Przyznał jednak, że i w takim przypadku Audiocruise często pozostawał głuchy na polecenia, gdy w samochodzie był zbyt duży hałas. Zdarzyło się również, że nie zareagował na komendę, kiedy Jack był przeziębiony i zdenerwowany.
Ale firma i sam Schneider pracują ciągle nad doskonaleniem umiejętności rozpoznawania głosu przez system. Jeden z kierunków badań polega na doprowadzeniu do sytuacji by elektroniczny kierowca rozpoznawał słowa za pomocą amplitudy lub siły głosu. Pracuje się również nad udoskonaleniem adaptowania się systemu do zmian (i różnic) w głosie. W miarę wydawania poleceń urządzenie rozpoznające głos kodowałoby każdą drobną jego zmianę w stosunku do wzorca. Gdyby na przykład któregoś dnia kierowca był przeziębiony, układ zaadoptowałby się do tej zmiany głosu bez ponownego treningu i kodowania alternatywnego wzorca.
Inżynierowie z Dana Corp. uważają, że aktywizowanie układu elektronicznego głosem jest bezpieczniejsze niż ręczne. Obie ręce pozostają bowiem na kierownicy, a oczy nie odrywają się od drogi.
A co sądzą inni na temat „elektronicznego kierowcy"? Wstępne badania rynku wykazały, że jedynym mankamentem jest ... głos Audiocruisea przypominający potencjalnym nabywcom swarliwego faceta ze środkowych stanów USA. Rzecz okazała się niezwykle istotną, bo kto chce słuchać gderania we własnym samochodzie?
Kompletne układy „elektronicznego kierowcy" będą wkrótce sprzedawane w sklepach motoryzacyjny firmy Sears w cenie ok. 200 dolarów Za kolejne 100 dolarów dokupić będzie można układ sterowania głosem. Jakim?
— Dostosujemy się do gustów klientów — twierdzi Jack Schneider. I klientek — dodaje.