Co słychać w Szwecji. Korespondencja ze Szwecji

Przyjeżdżającemu do Malmö natychmiast rzuci się w oczy niezwykła czystość panująca w tym mieście i olbrzymia ilość sklepów, od których zawartości można dostać zawrotu głowy. Niestety znacznie częściej można też dostać zawrotu od cen tu panujących — Szwecja jest raczej drogim krajem.

Na pierwszy rzut oka komputerów specjalnie nie widać, jeśli nie liczyć automatów bankowych czy reklam na wystawach sklepów. Dopiero po pewnym czasie zaczyna się dostrzegać małe sklepiki i luksusowe supermarkety, na których wystawach niepodzielnie króluje małe plastikowe pudełko z klawiaturą. Jak to zwykle bywa firma sprzedająca czy to komputery, czy oprogramowanie oferuje inne udogodnienia — nie ma co ukrywać, w porównaniu z cenami w RFN panuje tu drożyzna.

Sprzętu jest dosłownie masa. Najbardziej popularnymi komputerami są tu modele firmy COMMODORE; popularnymi do tego stopnia, że trzeba czasami tydzień czekać, zanim sprzęt nie zostanie ściągnięty z hurtowni. Dotyczy to zwłaszcza modelu nr 1 na szwedzkiej liście przebojów — COMMODORE 128D. Z siedmiu sklepów, w których pytałem o ten model, był on tylko w jednym i to też dwie ostatnie sztuki.

W zasadzie brak tu takich komputerów jak COMMODORE 16, COMMODORE 116, czy VIC 20. Bardzo tanie sprzedaje się COMMODORE +4, który jest tu w cenie od 36 (!) do 100 dolarów. Wszelkich innych modeli od nowej wersji COMMODORE 64/64 C — wyposażona w nową klawiaturę, nową obudowę od C 128 i dodatkowy ROM z programem GEOS/ do AMIGI włącznie jest w sklepach sporo.

Oprócz Commodore najbardziej eksponowanym w sklepach jest komputer VICTOR — kompatybilny z IBM PC/AT i oferujący podobne możliwości i parametry techniczne. Z „drobnicy” można spotkać też ZX SPECTRUM (na wymarciu definitywnym), kilka komputerów MSX i nieliczne, pojedyncze egzemplarze Amstrada CPC 464. W dużych profesjonalnych sklepach można kupić lub wynająć taki sprzęt jak Hewlett PACKARD, ERIKSSON, IBM, ICL, PDP, itp. Są to już komputery profesjonalne, tak więc i młodych entuzjastów w sklepach tych nie widać — ceny robią swoje.

Nigdzie nie mogłem trafić na najmniejszy choćby ślad firmy ATARI — sprzedawcy twierdzili, że jest to sprzęt mało popularny i nie opłaca sie go sprzedawać.

Na zakończenie chciałbym wspomnieć o czasopismach, gdyż dla znających szwedzki są one dostępne w każdym większym supermarkecie. Anglojęzyczne wersie COMPUTE! RUN COMMODORE PO-WER/PLAY/COMPUTE! SINCLAIR USER, MSX COMPUTERS, itp. można kupić za kilka dolarów (średnio ok. 4-5 za czasopismo) w „International Press Center” przy placu Gustawa Adolfa. Są tam także niemieckie magazyny jak 64'er, MC itp.

Najsmutniejszym widokiem są polskie napisy w sklepach, dość wymownie świadczące o „chlubnej” opinii, jaką pozostawili po sobie niektórzy rodacy „turyści”. Dotyczy to także sklepów z komputerami, gdzie na dźwięk polskiej mowy sprzedawcy niechętnie wypożyczają dyskietkę czy kasetę do obejrzenia programu — zdarzały się bowiem wypadku, że ulatniały się one wraz z „klientem”.

Klaudiusz Dybowski