!!!!!!! BASIC w TV. KORESPONDENCJA Z WĘGIER czytelnia Try2emu

BASIC w TV. KORESPONDENCJA Z WĘGIER

Komputer traktuje się tu w kategoriach węgierskiej szansy i nadziei. Nadzwyczaj ulgowo obchodzi sie z nim obowiązująca niemal każdy dziedzinę życia zasada „zaciskanego pasa”. Nawet biedny na ogół resort oświaty ma środki na zaprzyjaźnienie go z najmłodszymi Węgrami.

Myślące maszyny są już w każdej węgierskiej szkole średniej, a od września — w 300 podstawowych. Ćwierć miliona osób przed ekranami telewizyjnego kursu techniki obliczeniowej, dziesiątki wakacyjnych turnusów z komputerem w roli wychowawcy, obniżone cło na przewóz z zagranicy osobistych maszyn liczących do prywatnego użytku — to zaledwie część działań, w efekcie których Węgrzy nie chcą stracić kontaktu z techniką światową.
Do tego co się dzieje na komputerowym monitorze zdecydowana większość społeczeństwa ma wciąż stosunek nieufny. Ktoś, kto sam nigdy nie   naciskał   klawiszy   tajemniczej   aparatury — pojawiające się na ekranie rzędy cyfr, wykresów i napisów odbiera w kategoriach fantastycznej bajki naukowej Doświadczenia z uczniami starszych klas dowiodły, że nie taki diabeł straszny, że warto i trzeba — jeżeli poważnie traktuje się całe przedsięwzięcie — komputer ustawić obok elementarza. Ale jak przekonać do sprawy starszych?

Towarzystwo Naukowe Techniki Obliczeniowej im. Janosa Neumanna (zmarły w 1957 roku W Waszyngtonie światowej sławy matematyk węgierski) zapukało do drzwi rodzimej telewizji, a ta szczęśliwie kupiła pomysł zorganizowania „powszechnego nauczania techniki obliczeniowej”. Początkowo adresatami miały być osoby powyżej trzydziestu lat, chodziło bowiem o podjęcie próby przełamania wątpliwości u dorosłych, u tych, którzy nie wierzą, by człowiek w starszym wieku mógł przyswoić sobie zupełnie nową technikę. Po przyłączeniu sio trzeciego partnera - Przedsiębiorstwa Eksploatacji Maszyn Liczących (SZAMALK)   - w styczniu br. poszła w   eter   pierwsza  lekcja  półrocznego kursu TV—BASIC.

Zgodnie z węgierską  tradycją rzecz całą znakomicie zorganizowane. Inauguracyjny wykład poprzedziło bardzo starannie przygotowanie gleby, by — mówiąc górnolotnie — rzucone weń ziarno wiedzy jak najlepiej zaowocowało. Wydano więc książkę dr. Andrasa Kocsisa, bez lektury której telewizyjne wykłady traciłyby sens. Ta teoretyczna podstawa nauczania ukazała się w nakładzie 100 000 egzemplarzy, co w tych warunkach stanowi ogromną ilość, a mimo to trudno ją było dostać. By uczestnicy kursu mieli gdzie  i  na  czym  odrabiać  lekcje   i  ćwiczyć — Magazyn Mikrokomputerowy otworzył ponad 300 klubów, zaś Towarzystwo im. Neumanna — w każdym województwie i w kilku wojskowych szkołach.

Telewizyjny Uniwersytet Komputerowy znalazł ponadto sojuszników w Ministerstwie Kultury, w Towarzystwie Krzewienia Wiedzy Przyrodniczej, Instytucie Oświaty Ludowej i KISZ. Ci zaś, wydając stosowne zarządzenia, polecili swoim placówkom stale udostępniać posiadane maszyny liczące kursantom. KISZ-owski tygodnik twórczej młodzieży „Oetlet" na kilka miesięcy zamienił się w prasowy organ TV—BASIC, systematycznie publikując kolejne lekcje. Wy kładowcy cały czas mieli na uwadze, by zadania nadawały się do rozwiązywania na czterech rozpowszechnionych na Węgrzech typach urządzeń: komputerze Przedsiębiorstwa Techniki Łączności, upowszechnionym w szkołach, „Commodore", „Sinclair Spectrum" i „Primo".

Blisko półroczną edukację zakończył egzamin. Świadectwo wydawano po udzieleniu 80 procent prawidłowych odpowiedzi na 74 pytania. Nie pobłażano, skoro wiele przedsiębiorstw postanowiło je traktować jako dowód umiejętności z dziedziny programowania. Ponadto miało być ono warunkiem przyjęcia na kurs „SZAMALK" wyższego stopnia. Dodatkowe nagrody w postaci komputerów „Primo" czekały na 2 jednostki wojskowe, z których najwięcej żołnierzy pomyślnie przejdzie egzaminacyjną próbę.

Do kursu TV—BASIC szybko przylgnęło określenie „bezprecedensowego" w węgierskim systemie oświaty. Według Ośrodka Badawczego Komunikacji Masowej, kilkumiesięczne wykłady śledziło tyle osób co drugie wydanie Dziennika Telewizyjnego, czyli 240—250 tysięcy Węgrów. Do egzaminu, stanęło 2360 mężczyzn i 439 kobiet, choć wcześniej chęć zadeklarowało ponad 6350 osób. Najmłodszy miał 5 lat, najstarszy — 78.

Ośmiolatek zgromadził 58 punktów i zdał. dwóch 78-letnich dziadków, niestety, odpadło. Najstarsi spośród tych, którzy zdali, mieli po 66 lat. Najliczniejszą grupę wśród egzaminowanych stanowiła młodzież w wieku 14—19 lat, natomiast najwyższe noty zebrali: 27-letnia mieszkanka Pecsu i 17-latek z Dombovaru. W sumie wymagane minimum (57 punktów) uzyskało 44 procent zdających, co przy tego rodzaju systemie nauki uchodzi za wynik dobry.

— Nie tylko my, ale i nasi „słuchacze” — mówi Gyoezoe Kovacs, sekretarz generalny Towarzystwa Naukowego Techniki Obliczeniowej im. Neumanna — życzą sobie kontynuowania po dobnego nauczania, co potwierdzają w licznych listach i rozmowach. Pracujemy więc nad materiałami do dwóch następnych kursów, nad odpowiednią książką i zestawem telewizyjnych audycji. Pierwszy to „Wprowadzenie do zastosowania techniki obliczeniowej” drugi — „Technologia programowania”. Start chyba jesienią, egzaminy — wiosną przyszłego roku.
 

GRZEGORZ LUBCZYK