— Nie wie Pan Profesor za pewne, iż „BYTE" ma już swego młodszego socjalistycznego krewniaka — mówię i wyciągam z torby cztery pierwsze numery naszego „Bajtka".
— „BAJTEK"? — uśmiecha się Jerszow. — Ależ oczywiście słyszałem.
— Skąd?! — wykrzykuję.
— Pisał mi o tym Profesor Władysław Turski. Gratuluję! Czy możecie zostawić mi chociaż po jednym numerze waszego dodatku?
Świat, jak się po raz kolejny okazało, jest bardzo mały... W zamian za cztery „Bajtki" otrzymuję od prof. Jerszowa komplet redagowanego przez niego radzieckiego pisma miłośników informatyki pt. "Mikroprocessornyje sriedstwa i sistemy". Wprawdzie oficjalna redakcja tego (na razie) kwartalnika mieści się w Moskwie, ale zarówno redaktor naczelny jak i redakcyjny sztab wywodzą się stąd — z Syberyjskiego Oddziału Akademii Nauk ZSRR. Stąd zresztą wywodzi się większość wszystkiego co nowe w radzieckiej informatyce; bez ryzyka błędu można postawić tezę, iż gdyby nie Syberyjski Oddział AN — to podjęcie pół roku temu w ZSRR powszechnego programu edukacji informatycznej społeczeństwa po prostu nie byłoby możliwe.
Za sprawą książki E.Rogersa i J.Larsen głośno jest ostatnio w Polsce o „Gorączce Krzemowej Doliny". Tymczasem mało kto wie, ze nasi wschodni sąsiedzi również mają swoją legendarną dolinę, której historia nie jest wcale mniej frapująca od historii Silicon Valley. Mam oczywiście na myśli Złotą Dolinę, w której w 1957 roku akademii K. Michaił Ławrientiew rozpoczął budowę syberyjskiego miasteczka nauki.
Dla Ławrientiewa i jego przy-jaciół-uczonych, z którymi dokonał "wielkiego desantu" na Syberię od początku było jasne, że nie ma co marzyć o nowoczesnej nauce bez szerokiego stosowania metod elektronicznej techniki obliczeniowej. Dlatego stworzono nowoczesne Centrum Obliczeniowe, do którego zaangażowano najwybitniejszych specjalistów z całego Związku Radzieckiego. Jeden z pierwszych dyrektorów Centrum — akademik Gurij Marczuk — jest obecnie wicepremierem rządu ZSRR, przewodniczącym Państwowego Komitetu ds. Nauki i Techniki.
A Akadiemgorodku wszystko jest naj... Centrum Obliczeniowe dysponuje najnowocześniejszymi typami komputerów z superszybkimi BESM-6 włącznie... Szerokim zastosowaniem najnowszych technik cyfrowych zajmuje się na codzień Instytut Automatyki i Elektrometrii, położony nawiasem mówiąc o 200 metrów od Centrum Obliczeniowego. A gdy półtora roku temu na porządku dnia stanęła w Związku Radzieckim kwestia powszechnej informatyzacji społeczeństwa i wprowadzenia informatyki do programów szkolnych okazało się, że to właśnie nowosybirski Akadiemgorodok jest tym, który ma najszersze doświadczenia w zakresie upowszechniania komputerów osobistych. Od 10 lat nowosybirscy uczeni z akademikiem Jerszowem na czele nauczali bowiem eksperymentalnie podstaw informatyki uczniów miejscowych szkół. Przypadek? Tych przypadków wyprzedzania przez Sybiraków innych regionów jest tak dużo, że stało się to już prawidłowością!
Gdy uznano, że potrzebny jest w ZSRR nowy instytut naukowy zajmujący się koordynacją nauczania informatyki w szkołach to nikogo już nie zdziwiło, że na jego lokalizację wyznaczono Akadiemgorodek, a dyrektorem mianowano prof. Igora Bobko — dotychczasowego wicedyrektora Centrum Obliczeniowego.
Dyrektor Igor Bobko, od niedawna członek-korespondent Akademii Nauk Pedagogicznych ZSRR, jest obecnie jednym z najbardziej zajętych ludzi w Akadiemgorodku. Udaje nam się jednak umówić na wspólny obiad w Domu Uczonych. Możemy się dzięki temu zapoznać ze szczegółami dnia codziennego radzieckiego przyspieszenia.
Zazdrość bierze, gdy widzi się, w jak zdecydowany i kompleksowy sposób nasi sąsiedzi wdrażają do praktyki podejmowane przez siebie decyzje.
Natychmiast po powołaniu instytutu wydzielono dla niego nowy kilkupiętrowy gmach (miała się tu mieścić inna instytucja), przydzielono pulę mieszkań dla nowych pracowników, zapewniono miejsca w przedszkolach i żłobkach oraz przydzielono niezbędne środki transportu. Pierwszy autokar (odbierano go w Rydze) jadąc do Nowosybirska zabrał po drodze z Moskwy pierwszą partię z zakupionych u Japończyków 10 tys. sztuk komputerów osobistych firmy „Yamacha”. Z pomocą tych komputerów Igor Bobko i jego ludzie zbierać będą niezbędne doświadczenia dydaktyczne. Uruchomione zostaną eksperymentalne klasy i pracownie...
— Większość kadry Instytutu biorę stąd, z Akadiemgorodka — mówi Bobko. — Lepszych nigdzie nie znajdę!
Gdy potem zwiedzamy Uniwersytet Nowosybirski (10 minut spacerem przez las od Centrum Obliczeniowego) raz po raz odczuwam zazdrość wchodząc do kolejnych wyposażonych w mikrokomputery pracowni. To samo odczucie powraca przy zwiedzaniu słynnej nowosybirskiej szkoły matematyczno-fizycznej czy też „zwykłych” szkół ogólnokształcących położonych w Sowietskim Rejonie czyli w tej dzielnicy gdzie znajduje się Akadiemgorodok.
Okazuje się, że radziecka młodzież nie tylko uczy się informatyki, ale również młodzież (ta trochę starsza) informatyki naucza.
— Uważamy, że Komsomoł powinien wziąć patronat nad wykorzystaniem techniki obliczeniowej — przekonuje nas Igor Kuzniecow, I sekretarz Komsomołu Rejonu Sowietskie-go. — Tylko bowiem młodzi ludzie, którzy swój kontakt z komputerem zaczynali od szkolnej ławki mogą przekonać innych do swobodnego posługiwania się nową techniką.
Żeby poprzeć swe poglądy czynem młodzi uczeni z Akadiemgorodka wzięli społeczny patronat nad prowadzeniem kursu informatyki w nowosybirskich szkołach. Prowadzą też kursy dokształcające dla nauczycieli tego nowego przedmiotu. Uważają, że jest to ich wkład w wykonanie zadań jakie postawił przed radzieckim społeczeństwem XXVII Zjazd KPZR. — Uważamy, że nasza działalność społeczna powinna być przede wszystkim związana z naszą działalnością naukową — mówi Kuzniecow. A że informatyka i automatyzacja to sprawy najważniejsze więc zajmujemy się informatyką i automatyzacją!
— Jakie rady — pytam akademika Jerszowa — chciałby Pan dać, Czytelnikom „BAJTKA”, dopiero co rozpoczynającym swoją przygodę z informatyką?
— Przede wszystkim — odpowiada Andriej Jerszow — chciałbym powiedzieć, że bardzo się cieszę z wydania waszego pisma. Zazdroszczę go Wam! Bardzo podoba mi się jego nazwa BAJTEK. Jest to słowo bardzo piękne i bardzo polskie.
To świetnie, że BAJTEK powstał w ramach gazety młodzieżowej. Bo młodzież nie powinna czekać na niczyje decyzje, ani na niczyją zgodę, gdy w grę wchodzi rozwijanie szerokiego programu edukacji informatycznej, której pierwszym etapem powinno być opanowanie umiejętności posługiwania się komputerami osobistymi. Nie trzeba czekać, aż przyjdą one do szkoły. Można organizować kluby komputerowe, można wymyśleć sto innych sposobów... Dzisiaj jest to już zresztą hobby tańsze od pop-muzyki.
Pierwsze, co chciałbym życzyć Czytelnikom BAJTKA — kontynuuje Andriej Jerszow — to przede wszystkim bezgraniczny entuzjazm. Informatyką nie można zajmować się z musu, ani siłą inercji, ani dlatego, że twoi sąsiedzi tym właśnie się zajmują... Trzeba samemu chcieć, i to chcieć bardzo mocno.
Chciałbym też życzyć, aby ten wstępny okres entuzjazmu bardzo szybko przekształcił się w dążenie do profesjonalnego opanowania komputera. Jest to bowiem nasz partner od dziś, aż po wsze czasy, dający możliwość — w różnorodnych zastosowaniach — realnego polepszenia warunków naszego życia.
Na koniec chciałbym powiedzieć, że pełne opanowanie techniki komputerowej stawia wysokie wymagania intelektualnego poziomu kultury ogólnej... Należy, jak można najszybciej, poczuć się człowiekiem silnym i dojrzałym. Należy jak najszybciej określić swą dalszą drogę życiową, swoje zainteresowania i cele.
I jeżeli człowiek przejdzie te trzy etapy — od wstępnej fascynacji, poprzez profesjonalne korzystanie z komputera, aż do wspięcia się na wyższy poziom w swym własnym rozwoju — to będzie znaczyło, że nie na darmo stracił swe lata!
... Żegnam się ze Złotą Doliną, przykrytą teraz metrową warstwą śniegu. Nie raz jeszcze do niej na łamach BAJTKA wrócimy.
Waldemar Siwiński