!!!!!!! ATARI ST – pościg za Macintoshem czytelnia Try2emu

ATARI ST – pościg za Macintoshem

Nowa seria Atari wyposażona jest — wzorem Macintosha — w tzw. mysz, przesuwane po stole pudełeczko, którego ruchy natychmiast odwzorowywane są przez wskaźnik na ekranie.

Komputer domowy? Nigdy o czymś takim nie słyszałem! Ja produkuję komputery personalne" — oświadcza z rozbrajającym uśmiechem na twarzy buldoga Jack Tramiel, jedna z legendarnych postaci rynku mikrokomputerowego, założyciel Atari, potem twórca sukcesów Commodore, który ostatnio powrócił do swej macierzystej firmy. Jeśli zdoła przemienić swe słowa w czyn, rok 1985 będzie ostatnim, w którym ktokolwiek będzie chciał w ogolę słuchać o komputerach domowych.

Wprowadzając bowiem na rynek nową serię Atari ST podjął on próbę zawarcia mocy obliczeniowej mikrokomputerów personalnych i wygody we współpracy z użytkownikiem typowej dla maszyn takich jak Macintosh, w urządzeniu o cenie poniżej 500 dol.

Równocześnie Atari uczyniło swoją tradycyjną rodzinę komputerków 8-bitowych o wiele poważniejszą dzięki wzbogaceniu firmowego oprogramowania oraz wyposażenia. Obecną cenę (250 funtów za Atari 800 XL z 64 kB RAM wraz ze stacją dyskietek i programem zarządzającym) z pewnością można uznać za atrakcyjną. Na tym tle nieco mniej dziwi optymizm Tramiela, który w okresie, w którym Commodore po raz pierwszy wykazuje spadek sprzedaży, Sinclar musiał sprzedać swój komputerowy interes, Acorn ubiega się o ratunek u Olivetti a mniejsze firmy, takie jak Oric padają — dumnie obwieszcza, że zamierza w tym roku wyprodukować i sprzedać rekordową ilość pięciu milionów egzemplarzy komputerów Atari twierdząc, że na rynku zawsze znajdzie się miejsce na właściwy produkt po właściwej cenie. Spokojnie też wzrusza ramionami, gdy rynkowi rywale głoszą, że nie będzie on w stanie wyprodukować urządzenia zapowiadanej jakości bez opóźnień i bez konieczności podnoszenia ceny. Zapytany o sceptyczny komentarz sir Clive Sinclaira na temat nowego Atari Tramiel zapytał ironicznie: Kto to taki ten Sinclair? Nowa seria Atari wyposażona jest — wzorem Macintosha — w tzw. mysz, przesuwane po stole pudełeczko, którego ruchy natychmiast odwzorowywane są przez wskaźnik na ekranie. Dzięki rozbudowanemu oprogramowaniu (Digital Research Graphics Environment Manager) mysz - jest praktycznie podstawowym środkiem kontaktu użytkownika z maszyną, znacznie szybszym i wygodniejszym od klawiatury. Choć mysz kojarzy się wszystkim z Macintoshem, Tramiel odrzuca zarzuty naśladownictwa twierdząc, że idea została sformułowana po raz pierwszy 10 lat temu w pracowniach Xeroxa w Palo Alto.

Oprogramowanie współpracujące z myszą w Atari nie wydaje się uboższe niż w Macintoshu (mimo kilkakrotnej różnicy ceny obu urządzeń). W dodatku Macintosh dysponuje jedynie ekranem czarno-białym, podczas gdy Atari wkracza na rynek pod hasłem „życie nie jest czarno-białe" i oferuje obok czarno-białego trybu pracy o najwyższej rozdzielczości (640 na 400 punktów) tryb pośredni (640 na 200 punktów) z czterema kolorami i tryb o niskiej rozdzielczości (320 na 200 punktów), w którym na ekranie można równocześnie używać 16 kolorów.

Atari ST nie ustępuje również Macintoshowi pamięcią i mikroprocesorem. Jego sercem jest, podobnie jak w Macintoshu, pełna wersja Motoroli 68000 z 16-bitową szyną danych — co daje niewątpliwą przewagę np. nad Sinclairem QL wyposażonym w ten sam mikroprocesor z ośmiobitową szyną. Nawet najtańszy model nowej serii Atari — 130 ST wyposażony będzie w 128 kB RAM oraz 192 kB (!) ROM, mieszczące cale oprogramowanie użytkowe myszy oraz Basic lub Logo — do wyboru czy, za niewielką dopłata oba języki. Dodatkowo do maszyny podłączvć można kartridż (podłączaną osobną kostkę z pamięcią ROM) o pojemności 128 kB. Firma obiecuje duży wybór oprogramowania na kartridżach. Nowy Atari podsiada obudowany interfejs do stacji dyskietek oraz port dla 
15 MB Winchestera, który ma kosztować ok. 500 doi.

Tramiel podkreśla, że pojawienie się twardego dysku w cenie dostępnej dla kieszeni przeciętnego odbiorcy oznacza domowa rewolucję i przemianę komputera w rodzinny bank danych. Na takim dysku można pomieścić — dla przykładu — całe ustawodawstwo brytyjskie z okresu ostatnich 200 lat.

Standardowym wyposażeniem nowych rodzin mikrokomputerów jest 3-kanałowy generator dźwięku i szumów z możliwością sterowania wysokością, brzmieniem i głośnością tonów oraz komplet wyjść: Centronics — dla drukarki, RS232, joystick, TV, RGB, composite video.

Cena modelu 130 ST wynosi ok., 450 dol. (wraz z myszą, podczas gdy 520 ST z 512 kB RAM kosztować ma ok. 650 dol., przy czym w pierwszym okresie sprzedaży jest on wyłącznie w zestawach obejmujących napęd dyskowy, drukarkę i monitor — całość za 1000 funtów (ok. 1300 dol.). Ceny te wyglądają na niewiarygodnie niskie, ale Tramiel z naciskiem oświadcza: „Nie wiem co rozumiecie przez słowo tani, gdyż będzie to produkt wysoce dochodowy — każdy wprowadzony dotąd przeze mnie komputer przynosił zyski". W ustach promotora Commodore 64 słowa te brzmią wiarygodnie.

Zarówno Sinclair jak i Apple przekonały się na własnej skórze, że firmy softwarowe potrzebują około roku na podjecie produkcji oprogramowania dostosowanego do nowo wprowadzonego na rynek 16-bitowego modelu. Tramiel deklaruje że przekazał oprogramowanie systemowe serii ST 25 największym firmom softwarowym na pół roku przed wejściem na rynek, tak więc pierwsze programy będzie można kupić równocześnie z pierwszymi urządzeniami.

Wg YOUR COMPUTER

0