„Musimy uruchomić program na podobieństwo tego, jaki podjęliśmy po rewolucji październikowej w celu likwidacji analfabetyzmu"— tak prof. Anatolu Aleksandrow, prezes Akademii Nauki ZSRR określa wagę i rozmach programu powszechnej komputeryzacji podejmowanej właśnie w Związku Radzieckim.
W pierwszym rzucie zamierza się wprowadzić ponad milion komputerów osobistych do systemu oświatowego oraz przeszkolić — jak pisała „Prawda" — „wielką armię nauczycieli i zarządców gospodarki". Nauka posługiwania się komputerami rozpocznie się w szkołach średnich już od jesieni br.
Decyle podejmowane w tym zakresie — organizacyjne, produkcyjne, personalne — świadczą o olbrzymiej determinacji w zwalczaniu „analfabetyzmu mikrokomputerowego" w ZSRR. Jest to w pełni zrozumiałe, biorąc pod uwagę zapoczątkowany zwrot w gospodarce radzieckiej, w którym postęp naukowo-techniczny spełniać będzie rolę kluczową.
— Wkrótce zaczniemy liczyć komputery w milionach sztuk — stwierdził w lipcu br. na łamach „Lituraturnej gaziety" prof. Jewgienij Wielichow, 54-latek, wiceprezes Akademii Nauk ZSRR, nabardziej chyba kompetentny człowiek w zakresie wprowadzania techniki mikrokomputerowej w Związku Radzieckim. — Mamy ku temu wszystkie możliwości techniczne, trzeba tylko dokładnie przemyśleć aspekty organizacyjne tej sprawy. Usuwać bariery, które krępują i powstrzymują ruch naprzód. (...) Przegrupowanie na tych wszystkich kierunkach juz u nas trwa. Być może nie zawsze z optymalnymi rezultatami. Ale uczymy się na swoich błędach, szybko poprawiamy je, z powodzeniem pokonujemy główną przeszkodę na drodze najnowszej techniki — barierę psychologicznią. Wszyscy powinni zdać sobie sprawę z tego, ze era komputerów już nastąpiła i postawiła swoja wymagania przed każdym z nas.
Radziecki program komputeryzacji oświaty i gospodarki wywołuje zrozumiałe zainietesowanie za granicą. Jak twierdzi „Wall Street Journal" 26 zachodnich firm elektronicznych otworzyło w ostatnich miesiącach swoje przedstawicielstwa w ZSRR, a dwa razy tyle zamierza to uczynić licząc na ewentualne kontrakty. Przypomina się w tym kontekście, że podczas ubiegłorocznej, grudniowej wizyty Michaiła Gorbaczowa w Wielkiej Brytanii, znajdujący się w składzie delegacji akademik Jewgienij Wielichow spotkał się m.in. z przedstawicielami ICL i innych komputerowych firm brytyjskich.
Wszyscy są jednak zgodni, że - niezależnie od zakupów za granicą — Związek Radziecki oprze swój program rozwoju na mikrokomputerach własnej produkcji. Jak stwierdzał niedawno akademik Gurij Marczuk, matematyk, przewodniczący Państwowego Komitetu ZSRR ds. Nauki i Techniki: „Twierdzenia jakoby postęp ZSRR w dziedzinie elektroniki był uzależniony od dostępu do zachodnich technologii brzmią jak naiwne oszukiwanie samego siebie lub w najlepszym wypadku jak pomyłka".
Pierwszym radzieckim komputerem osobistym jest 8-bitowy „Agat” o wydajności 300 tysięcy operacji na sekundę, z pojemnością pamięci operacyjnej do 256 kilobajtów, pamięci stałej do 32 kilobajtów, z wyprowadzeniem informacji na taśmę papierową i monitor. Właśnie „Agat" stanie się na początku podstawowym mikrokomputerem wprowadzanym do szkół.
Kolejna generacja to 16-bitowa „Elektronika BK-0010", mająca szansę stać się w przyszłości standardowym wyposażeniem radzieckich szkół (obecnie kosztuje 840 rubli, a po pełnym uruchomieniu produkcji 550...600 rubli).
Trwają pracę nad pokonaniem następnego progu. Jak stwierdzono podczas narady w Akademii Nauk ZSRR: „Przejście do produkcji 32-bitowych komputerów będzie wymagało utworzenia nowej bazy podzespołów. Trzeba rozwiązać zadanie standaryzacji tej bazy". Niezbędnym jest również — stwierdzono — uruchomienie własnej produkcji różnych typów pamięci, monitorów i różnych urządzeń współpracujących. Finalizowane obecnie plany współpracy ZSRR z innymi krajami socjalistycznymi w ramach RWPG sięgające horyzontu roku 2000, mają właśnie głównie na względzie rozwój i standaryzację bazy podzespołowej elektroniki.
Wyścig mikroprocesorowy trwa...
WALDEMAR SIWIŃSKI