Greyfox Books, o którym wspominałem już kiedyś, gdy to wydawnictwo opublikowało darmowy PDF AtariST Cryptmagazine (jeśli do tej pory nie pobraliście, koniecznie naprawcie swój błąd), a wydaje całkiem zgrabne magazyny poświęcone 8/16 komputerom i maszynkom arcade m.in ksiązkowe albumy „Atari: a Visual History” i „Coin-Op: The Arcade Guide”, i magazyny Atari Gamer i Atari ST Gamer, udostępniło kolejny tytuł, tym razem poświęcony konsoli SEGA MEGADRIVE/GENESIS wraz z SEGA 32X - Mega Book Collection.
Ładne wydawnictwo, z całkiem zgrabnymi opisami największych hitów dla tej konsoli miało początkowo ukazać się w formie fizycznej książki, od 2021 roku można było wesprzeć projekt w akcji na kickstarterze i... szło jej całkiem nieźle (na pewno lepiej niż powodzi się naszemu rodzimemu przedrukowi o C64, któremu właśne obwieszczony już nty termin rozesłania gotowej książki).
Niestety, jak to w większości bajek na poważnie bywa, projektem zainteresowali się... a jakże, ci antybohaterowie retrogamingowej sceny - prawnicy żadając zaprzestania pracy nad publikacją (coś mi mówi, że prawnicy należeli do pierwszej generacji AI, która to jest znana z rozsyłaniem przypomnień do kogo prawa autorskie należa i straszeniem sądem każdego, kto mógłby nawet w minimalnym stopniu zmonteyzować sentymentalia, przez to na pewno (!!!) uszczuplić portfel SEGI. Między nami mówiąc, chłopaki z Nigerii powinni się od tych szeryfów sporo nauczyć.).
Darren Doyle autor projektu postanowił nie ryzykować i wycofać się z planów wydawniczych - jednak przy okazji lekko podszczypując prawniczy matrix - ukończony projekt został udostępniony za darmo i dla każdego. Szach i mat krawaciarze.
Dostajemy całkiem miłe wizualnie 300 stron zgodnych z estetyka SEGI Megadrive, ładne to to, nie powiem... publikacja została również podzielona na poszczególne mutację GENESIS, SEGA MEGACD a także SEGA MD 32X. Jako extras oprócz tradycyjnego dla tego typu wydawnictw opisu historii konsoli, możemy również przeczytać wywiad z Chrisem Shirgleyem z Core Design, więc dla zbieraczy pdfów (w dodatku darmowych) na przeglądnięcie na czytniku PDF'ów jak znalazł.
Trochę frapuje mnie, że pdf możemy.... sobie pooglądać, bo w zasadzie jakiekolwiek inne działania (druk, eksport) zostały skrzętnie poblokowane... Wola autora jest rzeczą świętą i nawet rozumiem, że musiał on poświęcić trochę czasu na opracowanie książki. Bardzo mocno również próbuje znaleźć powody, dla którego SEGA mogłaby się czuć poszkodowana tym periodykiem... i nie mogę ich znaleźć (chociaż słyszałem, że w idealnym świecie korposzczurów i papug nawet sam fakt skorzystania z rzutu ekranu może być powodem oskarżenia o naruszenie praw autorskich;), trochę to straszne ale cóż zrobić).