Gdzieś w połowie lat osiemdziesiątych zobaczyłem jedną z lepszych gier w jakie można było zagrać na Atari XE - "The Goonies", teoretycznie prosta platformówka opublikowana przez DATASOFT w 1985 roku potrafiła człowieka przykuć na znaczną chwilę przed telewizorem. Była to chyba pierwsza gra w jaką grałem na XE, w której sterowaliśmy wieloma bohaterami, tak jak w goblinsach, i tylko dzięki ich współpracy mogliśmy przejść dany poziom.
Zabawne, że gra powstała na kanwie filmu pod tym samym tytułem nakręconym Warner Bros w '85. Całkiem prawdopodobne, że w cywilizowanym świecie dzieciaki szły do kina, a potem naciągały rodziców na grę.
W Polsce film można było dopiero zobaczyć gdzieś w okolicach 1989 roku i tylko dzięki wybuchającej właśnie manii wideo, tak "żalazna kurtyna" mściła się na psychice dzieciaków oglądających "5-10-15";). Parę lat temu był także pokazywany w TVN'ie i jeśli samemu się go nie oglądało, bądź ma się dzieciaki jest to naprawdę dobre kino familijne.
Remejk stworzony przez Luisa Barrachina (kod), Davida Vassarta(gfx), Steve'a Fentona i Mihaly Horvath (muzyka), to całkiem miła konwersja starego dobrego tytułu, z mocno poprawioną wersją graficzną i niestety zmienionym motywem muzycznym, co chyba jest największą wadą produkcji. Nowa aranżacja nie "leży" tak jak pierwowzór i brzmi to tak jakby próbować podmienić muzykę podczas gry np. w "Zorro", no po prostu nie da się bez szkody dla miodności.
Pod względem graficznym jest nawet lepiej niż na prezentowanych screenach, dzięki openglowym rozmyciu, postacie przestają odbiegać od tła, plansze są wierne orginałowi i jeśli ktoś przeszedł tą grę w młodości powinien bez problemu sobie z nią poradzić:). W sam raz dla retromaniaka, i w sam raz dla nowego pokolenia, które o "łobuziakach" nigdy nie słyszało.